TEN POST ZAWIERA SPOILERY Z FILMU „CZARNY MŁYN”

“Czarny Młyn” jest filmową adaptacją powieści Mariusza Szczygielskiego pod tym samym tytułem. Bohaterami filmu są Iwo oraz jego niepełnosprawna siostra Mela – gdy w małym miasteczku zaczynają mieć miejsce zagadkowe wydarzenia, to właśnie oni wraz z grupą przyjaciół rozwiązują tajemnicę złej mocy drzemiącej w starym młynie oraz ostatecznie ją pokonują. Film, mimo że osadzony w stylistyce science-fiction jest przede wszystkim opowieścią o miłości, dorastaniu rodzinie i akceptacji.

Początek

We wrześniu 2019 roku dostałem telefon od producenta wykonawczego filmu Wojtka Stuchlika z prośbą o stworzenie paru utworów do konkursu na muzykę do „nowego, niesamowitego polskiego filmu familijnego sci-fi”. Oczywiście, byłem zachwycony !
Parę dni później otrzymałem pierwsze materiały, które wywarły na mnie olbrzymie wrażenie – wspaniałe zdjęcia, bardzo dobre aktorstwo i scenografia – miałem poczucie, że do tego projektu mogę napisać muzykę z dużym rozmachem, nie tylko brzmieniowym ale przede wszystkim “emocjonalnym”. Przygotowałem mnóstwo materiału, a samo stworzenie propozycji muzycznych na konkurs zajęło mi dwa tygodnie wytężonej pracy i pochłonęło mnie do tego stopnia, że duża część utworów (m.in. Rowery / Bikes, temat mamy Iwa Mama / Mom) powstała w czasie „urlopu” w górach – w starej, drewnianej willi (na całe szczęście moja żona należy do niezwykle wyrozumiałych osób).
Było warto – dostałem angaż, zaś reżyser wraz z producentami na spotkaniu poświęconemu wyborowi kompozytora słuchali muzyki anonimowo – za co do tej pory jestem in niezmiernie wdzięczny (byłem jedynym nazwiskiem, którego nikt nie znał) !

Prace nad muzyką i brzmieniowa podróż

Po moim angażu do filmu omawialiśmy parę koncepcji dotyczących nagrań, jednak atmosfera niepokoju i niepewności związana z pierwszymi przypadkami covid19 w Polsce oraz problemy z podróżowaniem spowodowały, że ostatecznie muzyka powstała w całości w warunkach domowych, z użyciem jedynie niewielkiej ilości sprzętu, m.in. niezastąpionego Minibrute 2s. Na napisanie i wyprodukowanie muzyki miałem więcej czasu niż zazwyczaj ze względu na dość długi okres post-produkcji oraz opóźnienia wynikające z sytuacji pandemicznej. Pod względem produkcyjnym, był to najbardziej wymagający score nad jakim przyszło mi pracować – pliki sesji były gigantyczne – film podzieliłem na 6 reeli, z których każdy po zgraniu zawierał około 500-600 śladów; w plikach sesji śladów było często grubo powyżej 1000.

Długo zastanawiałem się, jak muzyka powinna brzmieć i prowadzić widza przez świat Iwa – nie mam tutaj na myśli brzmień czy tematów (o tym dalej), ale jakąś formę konstrukcji. Ostatecznie olśniła mnie myśl chyba najprostsza z możliwych – ślęcząc pewnego wieczoru w studio, widząc chyba po raz setny moment przeskoczenia Iwa przed bramę Czarnego Młyna, uderzyło mnie, że ten niezwykle wydatnie odmalowany moment „przejścia przez próg” zmienia wszystko – rozpoczyna serię tajemniczych wydarzeń, zmienia relacje Iwa z Melą, z mamą i kolegami – jest początkiem podróży bohatera w każdym możliwym sensie. Jako że parę miesięcy wcześniej czytałem Bohatera o tysiącu twarzy postanowiłem trzymać się tego prostego, inspirującego tropu i założenia – muzyka w momencie pierwszego przeskoczenia bramy zmienia się wraz z całym światem.

Z początku łagodne (chór chłopięcy w scenie z Iwem jadącym na rowerze) oraz elektronika inspirowana klasycznymi syntezatorami lat 80 i 90 (stąd prawdopodobnie tak wiele osób wspomina o duchu Stranger Things, co jest dla mnie olbrzymim komplementem !) pod koniec filmu przeistaczają się w nowoczesną, agresywną muzykę elektroniczno-orkiestrową. Co więcej, muzyka zaczyna odgrywać, antropomorfizować złe moce brzmieniami elektronicznymi naśladujące ludzki głos – syntezatory wrzeszczą i powarkują (Metamorfoza / Metamorphosis czy Powstań / Rise) by ostatecznie, na ruinach Młyna tryumfalnie powróciło łagodne brzmienie chóru.

Motywy

Czarny Młyn jest filmem bardzo muzycznym w tym sensie, że trwającemu około dziewięćdziesiąt minut obrazowi towarzyszy ponad 70 minut muzyki. Mariuszowi Palejowi bardzo zależało na tym, by – o czym zresztą wielokrotnie wspominaliśmy w różnych wywiadach – muzycznie młodych widzów filmu potraktować serio. Nie infantylizować, a raczej zaserwować rozrywkę na poziomie do którego dzieci są obecnie przyzwyczajone z gier komputerowych i hollywoodzkich produkcji. Wiele uwagi poświęciliśmy również temu, by muzyka działała jako swego rodzaju „emocjonalną poduszką” – zwłaszcza w wątkach rodzinnych. Nie chciałem pogłębiać dramatyzmu a raczej budować nadzieją.

  • Iwo To właśnie z tego optymizmu i nadziei zrodził się pierwszy i chyba najważniejszy temat filmu – dodający skrzydeł temat Iwa. Ta prosta melodia towarzyszy nam już na początku filmu, gdy chłopak gna na starym rowerze przez zielone pola; towarzyszy nam w Czarnym Młynie w czasie ostatniej rozmowy z ojcem aż wreszcie żegna się z nami na zakurzonych ruinach Młyna (Ruiny / Ruins).
  • Motyw heroiczny Jednym z moich ulubionych motywów jest No to zaczynamy ! – heroiczny temat, którego echa pojawiają się wcześniej w Krokodyl i śledztwo (w filmie jest to moment, w którym Iwo z przyjaciółmi próbują rozwiązać zagadkę zaginionej pompy). Po raz ostatni słyszymy już w Czarnym Młynie, gdy Mela staje do walki z potworem.
  • Mama – motyw relacji Iwa z mamą – w tej roli fantastyczna Magdalena Nieć. Ten temat powiązany jest z konkretnym instrumentem – fortepianem (czasem brzmiącym naturalnie, czasem bardzo mocno przetworzonym i „rozstrojonym”), który – moim zdaniem – doskonale oddaje wszystko co domowe. Mam wrażenie, że stare domowe pianina (nie zawsze w najlepszym stanie) są tak fascynujące dla dzieci, że chyba każdy ma z nimi jakieś wspomnienia z okresu dzieciństwa. Z kwestii praktycznych – temat Mamy często pojawia się w scenach z dużą ilością dialogów, dlatego ma dość luźną konstrukcję pozwalającą mu omijać kwestie aktorów.
  • Czereśnie / Rowery / Przygoda ! – nie temat a motyw w formie delikatnego ostinato, pojawiające się w beztroskich fragmentach z pierwszej części filmu – nie odpowiada konkretnej postaci czy relacji, a raczej etapowi opowieści przed uaktywnieniem tajemniczych mocy z Młyna. Brzmieniowo zawsze zbliżony do muzyki lat `80.

Słowo na koniec

Z całą pewnością “Czarny Młyn” na zawsze pozostanie dla mnie projektem wyjątkowym – mam wrażenie, że jest to film który przyszedł dokładnie w tym momencie, w którym powinien.
Serdecznie dziękuję Mariuszowi Palejowi za zaufanie i możliwość uczestniczenia w tej niezwykłej przygodzie, Maciejowi Sowińskiemu, Andrzejowi Papisowi oraz wszystkim w TFP, Wojtkowi Mielimące oraz Cafe Ole. Dziękuję za wspaniały miks 5.1 Tadeuszowi Mieczkowskiemu oraz mastering albumu Rafałowi Smoleniowi. Dodatkowo chciałbym podziękować Pawłowi Stroińskiemu za pomoc w kompilacji albumu oraz Marice Koasidis za wsparcie i czuwanie na posterunku – załatwianie wszystkiego, co odciągałoby mnie od pisania.